O mizerii muzycznej mediów, czyli taki jest świat…

Pracownicy Katedry Dziennikarstwa Uniwersytetu Łódzkiego zaprosili dziennikarzy muzycznych na seminarium naukowe. Przyjąłem zaproszenie, bo niewiele wiemy o sprawie: prace magisterskie czy doktorskie poświęcone krytyce muzycznej dopiero powstają, mało jest rzetelnych opracowań akademickich. Kilkoro praktyków wzbogaciło ten zasób przygotowanymi referatami, wywiązała się też dyskusja, poświęcona głównie jakości mediów. Stacje radiowe i telewizyjne odsądzano od czci i wiary, krytykując bezmiar dźwiękowej papki, wylewającej się masowo z głośników w miejsce szlachetnych dźwięków. Atakowano (słusznie) całkowitą zapaść kultury słowa, które, jeśli dzisiaj w ogóle muzyce towarzyszy, uwłacza kulturalnemu słuchaczowi. Nikt nie dba ani o jakość polszczyzny – ani o predyspozycje osób, zajmujących się w mediach przemawianiem do społeczeństwa.

Fatalna jakość dziennikarstwa w radiach czy telewizjach komercyjnych od dawna jest przedmiotem utyskiwania, zarówno środowiska tak zwanych dziennikarzy profesjonalnych, jak i też odbiorców, oczekujących wyższego poziomu prezentowanych na antenach wypowiedzi. Zwykle ci sami ludzie bardzo by chcieli radia i telewizji  z lepszą muzyką, nie z dyskotekową papką dla tzw. masowego odbiorcy. Tęsknią za kartami mikrofonowymi i za radiem autorskim, promującym muzykę dla wytrawnego słuchacza. To samo dotyczy telewizji, w jej pasmach rozrywkowych – lub gdy stacja zajmuje się wyłącznie nadawaniem muzyki.

Sam bym chciał lepszej jakości antenowego słowa i muzyki lepszej niż taneczne umpa – umpa w większości komercyjnych stacji radia i tv. Ale czy taki postulat jest realny? Nie sądzę.

Zacznijmy od tego, że najpoważniejszym problemem mediów komercyjnych jest przetrwanie. Muszą utrzymać się z reklam, co w ciężkich – kryzysowych czasach jest zadaniem karkołomnym. Stąd tzw. formatowanie mediów, czyli programowanie muzyki stacji radiowej tak, by zaspokajała gusta najszerszego kręgu odbiorców. A najliczniejsza grupa ludzi na świecie ma proste wymagania muzyczne – właśnie takie, jak codziennie słyszymy na komercyjnych antenach, pop , dance, disco, rap etc. Najprostsze formy mają największe powodzenie, najlepiej wtedy, gdy co trzy lub cztery piosenki prowadzący ogłosi konkurs, w którym można coś wygrać nie odpowiadając na żadne pytanie – byle się dodzwonić.

Idźmy dalej – radio gra muzyczkę łatwą i przyjemną, krąg słuchaczy poszerza się, rośnie słupek słuchalności. Radio pokazuje słupki reklamodawcom, ma większą szansę na pieniądze. I to jest zupełnie normalny system, tak działa wolny rynek mediów. Na całym świecie radia grają to, co chcą masy – i nie zmieni tego najbardziej poważne grono dziennikarskich ekspertów.

A gdzie „misja”, zapytamy – gdzie dbałość o kulturę, tradycję, wychowanie młodego pokolenia do szlachetnej muzyki i pięknego słowa? Ano, w nielicznych stacjach publicznych, finansowanych dzięki państwowej dotacji, czyli słynnemu abonamentowi. Tak to jest ułożone, że państwo płaci na utrzymanie mediów publicznych, otrzymując niejako w zamian przekaz, gwarantujący – przynajmniej w teorii – troskę o edukacyjny aspekt działalności mediów. Nie chcę analizować jakości programu poszczególnych mediów publicznych. Stawiam tezę, że ich istnienie, finansowanie z abonamentu oraz utrzymywanie stanu prawnego podtrzymującego publiczno – prywatny system prasowy jest marnotrawstwem pieniędzy, kolejnym urzędniczym złodziejstwem, dokonywanym na składce publicznej pod szlachetnym pretekstem.

Czemu utrzymywanie mediów publicznych i ich „misji” nie ma sensu? Po prostu dlatego, że większość ludzi nie chce kultury. Zwyczajnie, wolą dyskotekę, piwo i zadymę po meczu niż Mozarta, Brahmsa czy Beethovena. I nie zmieni tego żaden system, żadna ustawa medialna, nawet najbardziej kompetentny prezenter. Pamiętacie, jak za komuny do teatrów prowadzone były na spektakle całe szkoły? Efekt wychowawczy był tylko jeden: wielka irytacja aktorów, narzekających, że „inteligentna” młodzież zagaduje przedstawienie lub – o zgrozo – rzuca w artystów ogryzkami.   Takie właśnie jest wychowywanie na siłę, oprócz straty pieniędzy nie mamy żadnych efektów edukacyjnej działalności.

Dlatego stawiam tezę, że utrzymaniem tradycji, kultury muzycznej i językowej powinni zająć się ludzie wybrani. Elita, nisza – jakkolwiek byśmy ich nie nazwali. Niech dobra muzyka i piękne słowo przetrwają dla radości tych, którym naprawdę zależy na ich istnieniu. W skali świata oceniam tę grupę osób na jakieś osiem – dziewięć procent mieszkańców Ziemi. Dlatego uważam, że utrzymywanie mediów publicznych ze składki WSZYSTKICH ludzi jest nieuczciwe. Niech rynek mediów wreszcie stanie się całkowicie wolny, bez wydatków na „misję”, administracyjne etaty i marnych dziennikarzy (nie do zwolnienia, dzięki przepisom, chroniącym związkowców. W łódzkich mediach publicznych działa po siedem – i więcej – związków zawodowych!). Ludzie mogliby wówczas finansować sami te stacje, których profil im odpowiada – i te nadające szlachetne odmiany muzyki utrzymałyby się dzięki swoim fanom. Przykład, nawet dzisiejszy? RMF Classic. Prywatna stacja, nadająca przeboje muzyki poważnej…

Konkluzja, choć karkołomna – jestem pewien, że lekarstwem na mizerię jakości mediów komercyjnych jest całkowite sprywatyzowanie rynku mediów. W formacie stacji ambitnych reguły wolnej konkurencji wymusiłyby na nadawcach walkę o dobry poziom, muzyki i słowa, na prezentowanej antenie. Stacje masowe działałyby tak, jak do tej pory. System byłby sprawiedliwy (lepszy ma się lepiej), a odbiorcy mediów nie musieliby opłacać obowiązkowego haraczu na coś, co i tak nie jest w stanie poprawnie funkcjonować.  Zaś miłośnicy wysokiej kultury nadal mieliby wybór: słuchaliby takich stacji, oglądali takie telewizje, jakie by im się podobały.

Jedna odpowiedź do “O mizerii muzycznej mediów, czyli taki jest świat…”

  1. Miód dla moich uszu. Myślę, że te słowa powinny trafić do jak największego grona osób. Szczególnie do tych, którzy uważają, że obecny stan polskiego radia jest dobry i nie wymaga poprawek. To co dziś słyszymy w radiu to, niestety, chłam. Nie wydaje mi się, że coś w najbliższym czasie się poprawi. Ale gdyby tak spróbować w jakiś sposób przemówić do ludzi i dać im do zrozumienia, że muzyka to nie tylko coś, co „tylko sobie leci w tle” i najlepiej żeby nie przeszkadzało w błogim lenistwie, ale też jest pewnym przekazem, który wymaga pewnego skupienia i kontemplacji. Niestety obecnie z tego, co w radiu słyszymy nie da się oddać żadnej refleksji. Popieram zdanie, że powinno być więcej kultury i klasyki mediach (TV czy radio). Społeczeństwo głupieje i jest to coś, na co powinno się zwrócić uwagę. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że jeszcze musimy za to płacić, a to, co nam obecnie oferują jest po prostu banałem. Ja sam osobiście chciałbym, aby w przyszłości moje dzieci miał dostęp do bardziej inteligentnej muzyki w masowym przekazie, niż tej, która jest nam teraz przedstawiana w mediach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *