O aborcji u libertarian, czyli wolność zniewolona?

Wolnościowcy nie są zgodni co do tego, czy poprzeć aborcję. W ugrupowaniu pozornie jednomyślnym wobec przyzwalania dorosłemu człowiekowi na wszystko, poza ograniczaniem wolności innej osobie – na nieograniczoną aborcję zgody nie ma. Wykształciły się dwa libertariańskie nurty (pro-choice vs. pro-life), prezentują skrajnie odmienne podejścia. Zdaje się, że zgodnie z ideowym obyczajem członkowie jak i sympatycy Partii Libertariańskiej mają w kwestii aborcji całkowitą wolność poglądów, a sama partia jednolitego stanowiska nie przedstawia. Daje tylko enuncjację, że kobieta powinna móc sama podjąć decyzję, czy aborcja jest złem – ale móc decyzję o aborcji podjąć (obciążając ewentualnie tylko własne sumienie) bez żadnych ograniczeń prawnych. Pod pewnymi wszakże warunkami.

Temat jest ciekawy i etycznie złożony: na ile bowiem wolność matki jest tu tożsama (czy w ogóle) z wolnością dziecka, będącego w rozumieniu naukowym istotą ludzką już w chwili poczęcia? Czyje prawo wolności – dziecka czy matki – jest tu chronione bardziej???

Zgodnie z libertariańską ideą każdy człowiek musi mieć prawo do stanowienia o sobie samym na warunkach ściśle określonych przez prawo, które – zapewniając wolność jednostce – równie mocno chroni jednostkę przed zamachami na jej wolność ze strony innych ludzi oraz instytucji. Są też (mówią o tym wiele razy liberalni, w tym libertariańscy, doktrynerzy) różne rodzaje wolności. Można być wolnym „od” czegoś: ucisku państwowego, ataku na własność prywatną i wizerunek, ale też od złodzieja, mordercy, gwałciciela, napastnika, czy nawet nadmiernego hałasu, dymu tytoniowego w pobliżu itp. Istnieje też wolność „do”, czyli (inaczej mówiąc) niezbywalne prawo do – życia, posiadania własności, niepodległości państwowej, nienaruszalności naszych dóbr osobistych i wizerunku, równości wobec prawa, ale też do posiadania broni, prawa jazdy czy psa.

Dlatego też wśród najważniejszych – nienaruszalnych – praw jednostki ludzkiej na świecie jest prawo do ochrony życia. To jest najważniejsza, podstawowa wolność człowieka: nikt nie może przyjść i mnie tak sobie, bezkarnie zabić. Dlatego właśnie libertarianin będzie często zwolennikiem kary śmierci za świadome zabójstwo (przynajmniej powinien nim być) – i dlatego też żaden libertarianin nie poprze aborcji na życzenie.

Nie ma wytłumaczenia, że wpadka albo że „mój brzuch – moja sprawa”. Ochrona życia należy się każdemu: tobie, dziewczyno, ale tak samo dziecku w twoim brzuchu. Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność twojego dziecka. W tej sytuacji jesteście idealnie równi wobec prawa… Skąd jednak oficjalne stanowisko Partii Libertariańskiej, że powinnaś mieć wolność wyboru w sprawie własnej aborcji? A, bo skoro uważasz, że chcesz taką niegodziwość popełnić, obciążając własne sumienie, to żaden urzędnik państwowy nie powinien Ci tego zabronić. Ale – uwaga – w sytuacjach szczególnych. Takich, jak zagrożenie twego życia albo jednoznaczne rokowania letalne wobec płodu. Każda inna sytuacja będzie zabójstwem i jako takie powinna być zakazana prawnie.

Warto by nieco szerzej wyłożyć zagadnienie.  Libertarianin bowiem nie może być zwolennikiem przerywania ciąży jako prawa absolutnego: tam, gdzie zaczyna się ludzkie życie (a zaczyna się w łonie matki), tam obowiązuje prawo, chroniące życie ludzkie. Libertarianin może natomiast (i powinien) domagać się rozszerzenia bezwzględnego prawa o ściśle opisane wyjątki, bo np. nie każda ciąża jest świadomym aktem powołania do życia ludzkiej istoty.

Na przykład gwałt, czyli brutalne naruszenie wolności osobistej kobiety skutkuje faktem ciąży patologicznej społecznie: powołanie życia ludzkiego nie było tu poprzedzone świadomością faktu, że ciąża może się zdarzyć. Dziecko samo swego powstania nie zaplanuje, przeto brak siły decyzyjnej o jego świadomym powołaniu do życia (świadomym, nie zaś zaplanowanym – nie ma usprawiedliwienia dla wpadek) już powinno być wyjątkiem w ustawie.

Zagrożenie życia kobiety wskutek przymusu donoszenia płodu bezwzględnie rokującego śmierć po narodzeniu powinno być także objęte przyzwoleniem prawnym na aborcję – z takiego powodu, że wtedy wartością bezwzględnie chronioną musi być życie matki. Dopiero po zaakceptowaniu takich wyjątków libertarianin może dopuścić w prawie względy etyczne, tzw. dać matce wybór, czy chce skorzystać z aborcji, jeśli byłoby dla niej ku temu bezwzględne wskazanie, medyczne lub społeczne. W każdej innej sytuacji libertarianin powinien chronić życie każdego człowieka, także nienarodzonego.

W konkluzji: życie nie jest czarno-białe, zdarzają się przypadki ciąży patologicznej – i wówczas kobieta powinna mieć wybór, czy skorzystać z prawa do aborcji. W każdej ciąży niepatologicznej, czyli zaplanowanej i zdrowej, aborcja powinna być zakazana: tak, jak zakazane jest zabijanie człowieka już narodzonego. Czy taka wykładnia będzie odpowiadać obydwu „frakcjom aborcyjnym” w gronie zwolenników myśli libertariańskiej???

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *