O bandytach drogowych, czyli Polska barbarzyńska

Sobota, godzina 19-ta, jeszcze widno. Centrum Łodzi, ulica Pomorska. Krótkim odcinkiem drogi ucieka przed policyjnym radiowozem czerwony, osobowy mercedes. Kierowca skręca gwałtownie pod prąd, w ulicę Wschodnią. Przejeżdża może dwieście metrów do następnego skrzyżowania: ucieka dalej, w ulicę Rewolucji 1905. Nie wyrabia na zakręcie i z całą siłą uderza w znak drogowy, potrącając jednocześnie młodą kobietę, spacerującą obok  z dziecięcym wózkiem.  Kobieta pada pod kołami, ale sprawca jeszcze kilkakrotnie przejeżdża po niej, bo chce wydostać się spod złamanego znaku… Ucieka, ale policjanci łapią go dwa skrzyżowania dalej, gdzie wpada na kolejny słup. Jest agresywny, odmawia badań na trzeźwość, zostaje zabrany do aresztu. Potrącona dziewczyna umiera w karetce, roczny synek żyje, przebywa w szpitalu na obserwacji. Bandycie za kółkiem grozi – najwyżej – dwanaście lat więzienia.

Pijany, agresywny dwudziestotrzylatek, znany policji, notowany za różne konflikty z prawem. Pójdzie siedzieć na dwanaście lat, jeśli sąd w swej łaskawości nie wymierzy mu mniejszej odsiadki… Odbębni za kratami może dziesięć lat, nawet mniej – są amnestie, nagrody za dobre sprawowanie. Wyjdzie z aresztu około trzydziestki, będzie sobie spokojnie dalej żył na wolności. Pewnie wkrótce zapomni,  że zabił młodą kobietę a jej rocznemu synkowi odebrał matkę…

Czy to jest sprawiedliwe???

Pytam raz jeszcze: CZY TO JEST SPRAWIEDLIWOŚĆ???

Żyjemy w barbarzyńskim kraju, gdzie prawa morderców, bandytów, gangsterów i złodziei cenione są znacznie wyżej, niż prawa niewinnych ludzi – ofiar przestępstw. Nie ma słów oburzenia, jak można tak konstruować, tak układać prawo, by ułatwiać życie wszelkiej maści degeneratom, psującym spokój życia normalnych obywateli. Albo wręcz mordującym ludzi – w zasadzie bezkarnie.

Oczywiście – wypadek drogowy nierówny wypadkowi. Ale czym innym jest, gdy człowiek ginie przypadkowo: kierowca jest trzeźwy, jedzie z dozwoloną prędkością, zgodnie z przepisami, a jednak potrąci człowieka. Stało się nieszczęście. Ale gdy pijany małolat, wracający z zakrapianej imprezy ucieka policji, świadomie zabija samochodem matkę, spacerującą z dzieckiem – jest to normalne zabójstwo. A barbarzyńskie, polskie prawo nie pozwala traktować tego czynu w kategoriach zabójstwa, tylko wypadku ze skutkiem śmiertelnym.

Tego drania należałoby natychmiast, bez żadnej dyskusji, wysłać na szubienicę. I zrobić pokazową egzekucję, w centrum miasta, żeby podobne bydlaki tysiąc razy zastanowiły się, zanim po pijanemu wsiądą za kółko. A jeśli ktoś powie mi, że nie mam racji, wówczas poradzę, by zwolennicy teorii postępowych sami postawili się w sytuacji męża lub syna tej zabitej dziewczyny…

 

 

Jedna odpowiedź do “O bandytach drogowych, czyli Polska barbarzyńska”

  1. Masz racje,a ja zagnala bym tego bydlaka do kamieniolomow,gdzie wydobywaja kamien dla drogowcow,z perspektywa konca kilofa ktory trzyma w reku do konca zycia,a pieniadze z urobku powinno dostawac do konca zycia bydlaka skrzywdzone dziecko.SMIEC dla niego to zadna kara,upokorzyc bydle do konca jego dni.Mam nadzieje ze go upoluja jak wyjdzie z pierdla.To tyle

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.