O bezrobociu, czyli inaczej (niestety) być nie mogło…

Wszyscy zauważyli wzrost bezrobocia. Zwiększyło się znacząco w skali całego kraju, choć europejscy specjaliści obliczyli, że jednocześnie zmniejszyła się polska bieda. Co to znaczy? Zdaniem tychże ekspertów, jeszcze w zeszłym roku osób „bez możliwości związania końca z końcem” było w Polsce trzynaście milionów, teraz jest tylko osiem. Ustalono kryteria (m.in. możliwość regularnego płacenia za czynsz i nośniki energii, wydatki na codzienne życie etc.) i dokonano obliczeń. Cóż, wynika z tego, że spory odsetek Polaków jakoś zaczął radzić sobie w trudnej rzeczywistości – i TRWA. Wegetuje. Inaczej tego nazwać nie można. A te pozostałe osiem milionów? Aż strach pomyśleć…

A rosnące bezrobocie jest faktem. Łódź melduje wzrost z powodu zimy: brakuje możliwości wykonywania prac sezonowych. Stan na dziś? Ponad osiemnaście procent bezrobocia, ponad sto trzydzieści tysięcy osób BEZ ZATRUDNIENIA w siedmiusettysięcznym mieście! I co? I nic, wszystko jest w porządku. Politycy i urzędnicy mają przecież posady, nie martwią się o codzienną egzystencję. „A dla Państwa mamy kolędę!” – jak gorzko stwierdził mój kolega-dziennikarz, odwiedzając przed świętami Powiatowy Urząd Pracy.

Czemu bezrobocie wzrosło? Łańcuszek jest prosty. Najwięksi pracodawcy w Polsce (ok. 70% PKB) to małe i średnie przedsiębiorstwa. Oni mają w Polsce najciężej: wysokie koszta pracy i podatki. Zwiększyła się stawka rentowa i zdrożało paliwo (akcyza!), zatem warunki działania tych firm znów się pogorszyły. No, to firmy się zwijają. Albo zwalniają ludzi. W jednym i drugim przypadku oznacza to wzrost bezrobocia.

I wszystko to dzieje się przy „wolnorynkowej” i „liberalnej” retoryce rządu. Z tą różnicą, że już nikt mądry nie wierzy w brednie tuskowej ekipy. Tak samo, jak „liberalnym”  rządem była kiedyś  grupa osób, skupionych wokół Jana Krzysztofa Bieleckiego. Sprawujące władzę KLD paplało w kółko o liberalizmie, po czym – jako pierwsze w wolnej Polsce – zaczęło podnosić cła na samochody… Dziś zresztą Bielecki jest pierwszym doradcą Tuska w sprawach gospodarczych.  I pewnie, jak na początku lat 90-tych skończy się to kolejną, masową ucieczką Polaków. Za chlebem, do normalnych miejsc na świecie.

Jedna odpowiedź do “O bezrobociu, czyli inaczej (niestety) być nie mogło…”

  1. Bardzo trafnie napisane. Prowadzę z żoną sklepik, zasuwamy jak małe samochodziki, jesteśmy od logistyki, księgowości, sprzedaży, obsługi klienta, sprzątania itp. itd. Mimo że sklep się rozwinął ładnie, to nie stać nas na zatrudnienie pracownika. I nic nie wskazuje by było łatwiej w tej kwestii. A ilu takich potencjalnych pracodawców jest w kraju? Wieeeelu.
    Ale podatki i ogólnie „dokręcanie śruby” na pewno tego stanu rzeczy nie zmieni.
    Pozdrawiam!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *