Nie ma wątpliwości – większość młodych ludzi, uczących się w szkołach ponadgimnazjalnych nie wie, co się zdarzyło w Katyniu. Nie wiedzą też, co to takiego Stan Wojenny i kiedy został wprowadzony: nazwisko Jerzy Popiełuszko budzi zdumienie na ich twarzach…
…ale są i tacy, dla których niewiedza w tematach powyżej byłaby krępującym powodem do wzgardy wobec nieuka. Prawda, o historyczne wychowanie, zwłaszcza w zakresie dziejów współczesnych, dbają głównie świadomi rodzice. Ale i szkoła, zwłaszcza ta dobra, daje w lekcjach historii podstawowy zakres informacji, bez których zrozumienie otaczającej nas współczesności byłoby niezwykle trudne.
Tymczasem ktoś w sferach obecnej władzy – a sprawa wyszła z Ministerstwa Edukacji – lansuje nową teorię, jakoby lekcje historii w szkołach były zupełnie zbędne. Przedziwne myślenie… Jakby ktoś rozpoczął świadomą walkę o całkowite zatarcie w pamięci młodego pokolenia tych jeszcze strzępków historycznej wiedzy, jakie w nim pozostały. Trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z działaniem celowym i zdecydowanym.
Nawet unikając wchodzenia w politykę, trudno znaleźć racjonalne wytłumaczenie dla kwestionowania sensowności prowadzenia w szkole lekcji historii lub dla prób łączenia tego przedmiotu z innymi. Lekcje religii, które stają się świetnym tematem zastępczym dla każdego polskiego rządu, gdy tylko zaczyna wprowadzać podwyżki – to sprawa zupełnie odrębna. Przy okazji historii wchodzimy na teren bardzo niebezpiecznego zaniedbywania podstawowej dla edukacji kwestii, mianowicie pamiętania o tym, skąd się wzięliśmy i dlaczego teraz mamy to, co mamy. Z całą spuścizną tradycji i kultury – wszystko jedno, narodowej czy kontynentalnej. Nie mieści mi się w głowie, jak moglibyśmy wziąć na siebie tak dużą (i groźną) odpowiedzialność…
Być może jestem skażony. W klasie humanistycznej uczyłem się głównie polskiego i historii, kosztem matematyki, której kurs zakończyliśmy po drugim roku czteroletniego liceum. W życiu nie pomyślałbym, że pożałuję braków w rachunkowej wiedzy – do chwili, gdy kłopot z umiejętnością zaawansowanego liczenia naprawdę zaczął mi w życiu przeszkadzać. Po latach zrozumiałem więc argumenty obrońców obowiązkowej matmy na maturze. Sam oczywiście zdawałem historię. Nie każdy musi tak robić, ale – bądźmy uczciwi – historię kraju i świata każdy wykształcony człowiek powinien znać choćby w zakresie elementarnym. Jak mawia Andrzej Seweryn: „Ksiądz nie może nie wierzyć w Boga! No… nie może, po prostu!”
Rozmawiałem dziś z kilkoma licealistami. Nie byli zachwyceni programem historii w szkole, chętnie przenieśliby ciężar kursu na zdarzenia nowsze, kosztem choćby dziejów starożytnych i średniowiecza. Ale żaden z nich nie wyobrażał sobie szkoły bez historii. I polecam tę konstatację urzędnikom, bezkarnie grasującym w systemie polskiej edukacji. „Takie będą Rzeczypospolite, jakie jej młodzieży chowanie…”
Dla mnie jest to pomysł kompletnie pozbawiony sensu. Warto sobie zadać pytanie „jaki jest cel chodzenia do szkoły?”. Szkoła ma przygotować delikwenta do życia, a nauka na błędach i branie przykładu ze starszych pokoleń jest niezbędne, gdybym był zwolennikiem teorii spiskowych, powiedziałbym, że stoi za tym Unia, która najpierw chce wyplenić z nas przywiązanie do kraju, żeby w późniejszych latach bezoporowo stworzyć supermocarstwo jakim byłaby Zjednoczona Unia. No ale nie jestem, więc pozostaje idiotyzm i nuda Panów (Pań?) z ministerstwa edukacji.
Jest tylko jeden mały problem, Polacy uczą się historii i w kółko powtarzają stare błędy. Może metoda nauki jest zła, może faktycznie uczą w szkołach bzdur i lepiej nie uczyć wcale? Inną sprawą nauka religii jest sprzeczna z nauką jako taką, dzieci utrzymują sprzeczne informacje i stąd mogą wynikać te kłopoty. Jeżeli już musimy rezygnować z jakichś lekcji z powodu braku pieniędzy to już niech to będzie religia, kościół sam powinien ponosić koszty jej nauki , tak jak to jest w innych państwach.
Zgadzam się. Jeśli tak dalej pójdzie już za parę lat podamy sobie rękę z Wielką Brytanii. Dzieciaki tam mają tragicznie niski poziom wiedzy o własnym państwie i historii Europy. Spotkałam wielu, którzy nie mieli pojęcia czym jest holocaust. W jednej z ankiet dowiadujemy sie natomiast, że Adolf Hitler byl premierem UK i poprowadził Wielką Brytanię do zwycięstwa II WŚ. Winston Churchil jest natomiast kojarzony z maskotką pieska z reklamy towarzystwa ubezpieczeniowego Churchil. O okresie i datach trwania II WŚ lub ilości żon Henryka VIII nawet nie wspomnie (34% badanych uznało że było ich 8) O innych „odkryciach naukowych” w artykule BBC: http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/education/1123738.stm
Rząd nie robi rzeczy bez sensu. Robi rzeczy podłe, krzywdzące i niesłuszne. Ale jakiś sens zawsze w tych działaniach jest i służy na ogół interesom bardzo wysoko postawionych ludzi, zasiadających w ogromnych korporacjach lub światowych rządach. I tu Konrad wyciągnął słuszny wniosek, który niestety został zatamowany przez strach przed teorią spiskową. Szkoda. Bo niestety, taka jest smutna prawda. Naród bez wiedzy historycznej jest narodem bez tożsamości narodowej, bez kultury. Po prostu narodem być przestaje. Staje się podatnym na manipulacje zbiorowiskiem, któremu wszystko można wmówić, do wszystkiego przekonać. Do czipów, do Acta, do podsłuchów, do kamer, do nakazów i zakazów. Przy okazji dopieprzając im kryzysem ekonomicznym mówi im się „Ty się o politykę nie martw, kombinuj, żeby Ci na rachunki starczyło” I człowiek kombinuje. I zajęty jest tym aby przeżyć. Nie myśli o buntach, i rewolucjch. Bo kiedy wraca z ciężkiej pracy, chce zjeść kolację i pójść spać. 485z
Nie tylko historię chcą obciąć, z tego, co słyszałam. Wychowajmy sobie głupich wyborców, którymi łatwo będzie sterować. Nie wierzę w to, że jeśli uczeń „będzie miał mniej na głowie”, to lepiej poradzi sobie z tym, co mu pozostanie do zrobienia, wręcz przeciwnie. Rodzice, których dzieci kiepsko się uczą tak argumentują słabe wyniki pociech – za dużym obciążeniem. I myślą chyba, że po reformie ich dzieciaki zaczną przynosić piątki, dlatego się cieszą i wypisują komentarze typu: „I dobrze, wreszcie nauczyciele dostaną za swoje”.Totalna bzdura.
Historia magistra vitae est. Nie można zrozumieć teraźniejszości, nie znając przeszłości. Faktem jest, że część materiału jest zbędna (chińska dynastia Cin, Asioka, Narmer, itd), ale już dziś nauczyciele nie zawsze przerabiają okresu ładu pojałtańskiego i PRL, gdyż brakuje im na to czasu.
Ludzie, czy ktokolwiek z was zadał sobie trud, żeby przyjrzeć się i poczytać, o co chodzi w projekcie zmian aktualnie wprowadzanych przez ME? Biadacie nad upadkiem wiedzy historycznej wśród dzieciaków, a przecież ta zmiana ma właśnie temu zapobiec. Gadacie o tym, ze dzieciaki nie wiedza co to Katyń- a przecież chodzi właśnie o to, żeby wreszcie starczyło czasu w szkołach na naukę historii najnowszej. Powiecie każdą głupotę, żeby tylko udawać „troskę o ojczyznę”? Proponuję zacząć od przedstawienia na blogu stanu obecnego i propozycji zmian. I wtedy jęczeć.
Jestem z pokolenia, które zdawało jako ostatnie starą maturę. Uczyłam się w klasie humanistycznej, gdzie nacisk położono na historię i języki. Jednakże już wtedy zakres wiedzy historycznej wydawał mi się zbyt wąski, a nauczyciele zmuszeni byli zakończyć program na II wojnie. I tak też było w podstawówce – egipskie hieroglify i średniowieczne urządzenia do zabijania niewiernych przerobiłam 3 razy – w podstawówce, później zmienił się nauczyciel, który zdolności poprzedniego uznał za niewystarczające i przekazał nam znów to samo po swojemu, aż w końcu w liceum. Na dzieje najnowsze nikomu nie starczyło czasu. Skutek tego jest taki, że siebie samą uważam za historyczną ignorantkę, choć do nauki i czytania się przykładałam. Jaki więc będzie skutek tego co teraz chcą wprowadzić? Może niech rządzący pójdą krok dalej i matematykę też wycofają, po co przyszli wyborcy mają umieć liczyć? Jeszcze się doliczą, że ich pensje to śmieszne jałmużny, a przecież tego ci na wysokich stołkach nie chcą.
Strasznie idiotyczne tezy w tym blogu, bo reforma i zmniejszenie liczby godzin historii jeszcze nie weszło w życie a już:
„większość młodych ludzi, uczących się w szkołach ponadgimnazjalnych nie wie, co się zdarzyło w Katyniu. Nie wiedzą też, co to takiego Stan Wojenny i kiedy został wprowadzony: nazwisko Jerzy Popiełuszko budzi zdumienie na ich twarzach…:”
Ale tak to już mamy nikt nigdy nie pomyśli nad tym co pisze i mówi tylko potem powstają takie bezsensowne artykuły, przepisy itp.
Stefan, gdybyś – jak ja z racji swego zawodu – miał okazję często rozmawiać z młodymi ludźmi, zadając im proste pytania z zakresu wiedzy ogólnej, być może uznałbyś przedstawione w tym wpisie argumenty za uzasadnione. Owszem, nie wolno uogólniać. Ale wystarczy trochę popytać i sprawa staje się jasna: większość licealistów nie wie NIC. Wyjątki potwierdzają regułę.
Ograniczana będzie również historia w szkole podstawowej. Z pozoru nic się nie zmienia, ma być jak było, czyli (tylko niby) 4 godziny w klasach IV-VI (np. 1 godz. w kl.IV, 1 godz. w kl. V, 2 godz. w kl.VI), ale MEN odebrał dyrektorom 9 tzw. godzin dyrektorskich, z których często dodawali godzinę na historię (na inne zajęcia też). MEN natomiast podniósł godziny techniki, muzyki, plastyki, informatyki, a nie historii. Po odliczeniu wiedzy o społeczeństwie historia godzinowo zrównana została z powyższymi przedmiotami, czyli w praktyce – godzina tygodniowo. To jest ograniczanie wychowawczej roli szkoły i naszej tożsamości narodowej (w nowej podstawie dla podstawówek nie ma np. chrztu Polski, targowicy itp). Piszcie do MEN.
A ja będę bronić tej idei. Być może Ty pożałowałeś braku matematyki na maturze – ja nie. Nie żałowałam również braku fizyki ani biologii, ani niczego innego, bo do dziś nic z tych rzeczy mi się nie przydało. I tyle.
Jako nauczycielka jednak bronię tego pomysłu. A dlaczego? Nie dlatego, że uczniowie mają za dużo do nauki, ale dlatego, że specjalizacja w liceum to dobry pomysł. Wychowuje się uczniów świadomych własnych wyborów i odpowiedzialnych za nie. Poza tym wszyscy uparli się o tą historię, a jakoś nikt nie broni prawa do nauki fizyki tym, którzy wybiorą profil humanistyczny i historii będą mieli po uszy. Także bardzo to wszystko jednostronne.
I ostatnia rzecz – uczniowie nie znają historii (i każdego innego przedmiotu, w tym „mojego” angielskiego) głównie dlatego, że się go nie uczą. Nie dlatego, że jest tych godzin za mało w szkole tylko dlatego, że na jeden temat, na który powinna być przeznaczona jedna czy dwie lekcje, przeznacza się siedem, bo uczniowie nie uczą się w domu i całą wiedzę trzeba im wtłoczyć na lekcji.
I ja oczywiście rozumiem oburzenie historyków i osób, które z historią są ściśle związane, ale uwierzcie mi – jeśli dziecko nie uczy się w domu to nawet 1000 godzin historii nie pomoże, on i tak nie będzie miał pojęcia ani o Katyniu, ani o Popiełuszce.
Dużo racji w Twoim wpisie – jeśli założymy, że polska szkoła będzie od pierwszych klas szkołą wyboru i specjalizacji. Zapewne taki model jest skuteczny. Niestety, w Polsce nie występuje, nadto abstrahując od spraw systemowych uważam, że każdy wykształcony Polak powinien jednak znać historię. Może głosowania w wyborach byłyby wówczas nieco bardziej świadome…
Żadna szkoła nie może być szkołą wyboru i specjalizacji od początku. Na początku wymagane jest zaznajomienie się z tematem, żeby przekonać się o swoich zainteresowaniach i zdobyć wiedzę ogólną.
Ponadto dopóki uczniowie nie zaczną się naprawdę uczyć, nie będzie w Polsce świadomego przystępowania do wyborów. A wierz mi, jako praktyk wiem, że dzieciaki się nie uczą. Pamiętajmy poza tym, że historia nie jest wycofywana całkowicie. Także jak się chce, można nauczyć się wszystkiego. A jak się nie chce (co jest nader częste wśród naszej młodzieży), żadna ilość godzin nie pomoże.
Witam. Nie wiem o co to całe hallo. Osobiście w szkole podstawowej ryłam historie od starożytności do współczesności. Później w szkole średniej powtórka. Uważam że to bez sensu uczyć się tego co już umiesz. A i tak po 20 latach od zakończenia edukacji nie wiele pamiętam. Pozdrawiam
Ale przecież historia bedzie w podstawówce, gimnazjum i rok w liceum.
Teraz jest w podstawówce, w gimnazjum i DWA lata w liceum.(tylko klasy humanistyczne maja 3 lata)
więc nie przesadzajmy z tą likwidacją….