Rząd ujawnił kolejne plany walki z kryzysem za pomocą pieniędzy, wyjętych z naszych kieszeni. Media donoszą, że benzyna wkrótce zdrożeje 18 groszy na litrze – to efekt podwyższonej akcyzy paliwowej. Da to ponoć wpływy budżetowe w wysokości ok. 2 mld PLN.
Podwyżki cen benzyny to najbardziej wredna forma opodatkowania społeczeństwa, bo chwilę później wszystko drożeje. Czemu? Bo właściwie wszystko trzeba gdzieś dowieźć. Ludzie, zajmujący się transportem np. pieczywa muszą wydać więcej na benzynę do swoich ciężarówek. Podnoszą zatem cenę chleba i bułek, by wyrównać sobie stratę – w końcu też muszą zarobić na życie, a przy dzisiejszych kosztach prowadzenia firmy jest to bardzo trudne, coraz trudniejsze… Zatem konsument pieczywa natychmiast zauważa i odczuwa podwyżkę ceny chleba, musi więcej wydać na ten produkt, mniej zostaje mu w kieszeni. I tak jest ze wszystkim, bo niektórych artykułów, jak jedzenie, środki higieniczne, ubranie po prostu nie da się nie kupować. Zużywają się i potrzebujemy nowych.
Wygląda więc na to, że oprócz zapowiadanych w Tuskowym expose (czyli jawnych) obciążeń finansowych Rząd szykuje nam nowe podatki ukryte, wynikające z decyzji fiskalnych jako skutek uboczny – jak z tym droższym chlebem na skutek podwyżki cen paliwa. Tychże ukrytych zabiegów socjalistycznego (tak jest, mówmy już otwartym tekstem) Rządu czeka w kolejce kilka, np. zapowiadana likwidacja „lokat antybelkowych” w bankach oraz wyższa akcyza na wyroby tytoniowe. Do tego, zamiast ograniczać administrację, Tusk znów ją rozmnaża: powstało właśnie nowe Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, pod światłym przewodnictwem Wielce Czcigodnego Michała Boni. Tego samego, który wymyślił 19% podatku od umów o dzieło dla twórców, bo tak wygląda w praktyce planowana likwidacja 50% kosztów uzyskania przychodu od działalności artystycznej…
Oczywiście wprowadzane zmiany fiskalne nie zaszkodzą najbogatszym – w tym klasie polityków. Oni nie odczują nowych obciążeń, bo i tak mają na kontach tyle, że parę groszy więcej na paliwo, brzydko mówiąc, zwisa im obojętnym kalafiorem. Cynicznie powiem, że nie odczują ich również najubożsi, bo oni i tak żyją na granicy nędzy – tyle, że liczba nędzarzy może się w Polsce bardzo szybko zwiększyć. Zmiany najbardziej dotyczą tzw. klasy średniej, „przeciętnego Kowalskiego”, który uczciwie zarabia te swoje dwa, trzy tysiące złotych – i z przerażeniem stwierdza, że każdego miesiąca ta sama kwota wystarcza mu na mniejsze wydatki… Gdy „Kowalskim” pensja przestanie wystarczać na jedzenie, wtedy się zacznie.
Nie wiem, jak nisko musi opuścić się próg ubóstwa w naszym kraju, by ten Rząd zaczął uciekać w popłochu przed rozwścieczonym tłumem, biegnącym na Urząd Rady Ministrów z siekierami czy butelkami z benzyną. Taki scenariusz, przypominający niedawne wydarzenia w Argentynie i Grecji, wydaje się coraz bardziej realny. Niektórzy twierdzą, że na krwawe protesty w Polsce poczekamy najwyżej rok. Ja uważam, że przy obecnym tempie wprowadzania zmian, bijących w kieszenie wszystkich, poza tuczącymi się naszą pracą politykami i urzędnikami, rewolucja społeczna w tym kraju nastąpi o wiele szybciej.
W Polsce pracować na etacie to dla mnie nieporozumienie. A za granicą też takich kokosów nie ma, pewnie, że zarobki większe ale, jeżeli pracuje się tam z myślą powrotu do Polski to wiele nie przywieziesz, a co dalej? Dlatego Ja sobie świetnie radzę, pracuje w Polsce, spełniam swoje marzenia i innym też w tym pomagam. A jak? Pracuję sobie w domu 3-4 godz dziennie , mam czas dla rodziny i swoje hobby, przy tym zarabiam świetne pieniążki. Zmień coś i zacznij pracować na własny rachunek! Bądź sam sobie szefem i nie daj się poniżać! Polecam http://www.e-biznesik.pl
Taka jest cała prawda. Ale z pustego to i Salomon nie naleje. Ja też już się przestawiam na jak najtańsze produkty, niedługo będę musiała zrezygnować z niektórych artykułów. Nie rozumiem tej gospodarki. Po podwyżkach mniej kupujemy to i mniej kasy idzie do skarbu państwa (celowo z małych). W ten sposób każdą gospodarkę trafi szlag. Już nie pamiętają jak było z cukrem? Ludzie do Niemiec jeździli, na Allegro kupowali, ja osobiście cukru przez 2 miesiące nie kupiłam. A co robi nasz rząd? Zadłuża nas coraz bardziej nie przestrzegając narzuconych na nas norm unijnych. Brawo, oby tak dalej i albo ludzie wyjadą z tego kraju (wolę już takie Włochy czy Grecję bo w porównaniu do Polaków oni tam mają nadal lepiej mimo, że u nich jest kryzys a u nas nie) albo rzeczywiście wyjdą po prostu na ulicę. Pozdrawiam.
Myślę , że to tylko twoje życzenie.Niezbyt trudno wyczytać z tekstu twoich politycznych sympatii i antypatii.Guru pis też bardzo cieszy się z kryzysu.Może na tym wygrać .Im gorzej tym lepiej.
Już pierwszy zapis jest błędny: premier w założeniach mówił o podwyżce o 18 gr/litr za olej napędowy.Reszta o nędzy i głodzie to stara śpiewka od lat głoszona przez pisuarów.
Taka sama bzdura jak twierdzi Kaczyński , że gdyby rządził pis nie doszłoby do katastrofy smoleńskiej.
Ohoho, spokojnie… „Guru – PiS”? Wolne żarty! Nie głosuję na pobożnych socjalistów. 🙂 Inna sprawa, że od dawna nie głosuję w ogóle – odsyłam do innych tekstów na tym blogu.
18 groszy droższa ropa, a nie benzyna? A jaka to, proszę państwa, różnica? Będziemy sprawdzać, czy po Polsce jeździ więcej samochodów z silnikiem diesla, benzynowych czy gazowych? „Ekspertom” przypominam, że benzyna jako produkt jest pochodną ropy naftowej.
Nie benzyna tylko ropa człowieku zastanów się co piszesz.
Popieram w 100%! Najbardziej zaskakujące dla mnie w tej całej sytuacji jest to, że poniewierają i doją Polaków na prawo i lewo, a oni nic… Składka rentowa w górę=większe bezrobocie, a Polacy nic..Podwyżki… dalej nic. Europa, w której żyje się o wiele lepiej strajkuje i jest oburzona a Polacy potulni jak baranki. Za komuny jak kościół buntował społeczeństwo wszyscy byli oburzeni, teraz ponieważ księża żyją jak pączki w maśle więc wmawiają ludziom, żeby pokornie znosili, co im Pan Bóg zsyła…i znoszą.
Dokładnie jest tak jak piszesz…
Ale kto się tym przejmuje, „ciemny naród wszystko kupi”. I jakoś ciągle chcę wierzyć Tuskowi, no bo komu? Bo co pozostaje?