O rządowym outsourcingu, czyli jak Michał Boni księgowych zwalniał

Strach padł na biurokratów: Minister Cyfryzacji Michał Boni zapowiedział zwalnianie księgowych w inspektoratach, jakie rząd (ustawowo) nadzoruje w terenie. Ma iść na bruk tysiąc czterysta osób, zatem natychmiast polały się łzy „wrażliwych społecznie” polityków lewicowych wszelkiej maści…

Nie jest dobrze, gdy ludzie tracą pracę. Dobrze jest odchudzać biurokrację, której rozbuchane koszta wszyscy w Polsce odczuwamy – żyje nam się wciąż trudniej i drożej. Gdzie jest wyjście z sytuacji? Ano, pytając o wywalanie na bruk nikt z wrażliwców nie zapytał, dlaczego wciąż nasz rząd nie daje rozwijać się małym firmom, w których zwalniani księgowi mogliby znaleźć pracę? Ucisk fiskalny wobec drobnej przedsiębiorczości powoduje, że wciąż zbyt drogo jest zakładać firmy – zwłaszcza te najmniejsze, jednoosobowe. A takie przedsiębiorstwa również potrzebują księgowych… Jest logiczne, że im więcej powstaje firm, różnej specjalności – tym więcej rozmaitych fachowców może znaleźć tam zatrudnienie. Tacy ludzie pracowali by konkretnie i wymiernie, produkując określone wartości: a nie, jak większość urzędników, przekładających papierki z miejsca na miejsce, odbębniałaby ośmiogodzinny dzień pracy zupełnie bezproduktywnie.

Konkluzja: rząd, zwalniając z pracy urzędników powinien w tym samym momencie zmniejszyć koszta pracy dla firm. Spowodować innymi słowy, by firm powstawało więcej. Inaczej wszelkie wyrzucanie księgowych z pracy jest całkowicie szkodliwe, powiększa tylko bezrobocie i frustracje społeczne, zamiast realnie ograniczać wydatki państwa. Z tych tysiąca czterystu wyrzuconych większość pewnie i tak trafi na zasiłek…

I ostatnia sprawa. Ciekawe, czy ktoś obliczył ile etatów biurokratycznych utworzono w nowo powstałym Ministerstwie Cyfryzacji. Może się okazać, że powyżej tysiąca pięciuset. A wtedy o żadnej ograniczeniu biurokracji państwowej mowy być nie może.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *