Dużo ostatnio w mediach o zjawisku sponsoringu, bo na ekrany kin wszedł film o podobnej tematyce. Pojawił się zatem pretekst, by dać wyraz swojemu oburzeniu (dla moralnego upadku lub, przeciwnie, prób ograniczania damskiej wolności) – a najchętniej, by przy tej okazji dokopać politycznym, ideowym przeciwnikom.
Zjawisko sponsoringu, lub jak kto woli zwyczajnej prostytucji, istnieje jak świat światem, zawsze stając ością w gardle aktualnie żyjącym specjalistom od spraw moralnych. Jak dawniej, także i dziś problemu rozwiązać się nie da: skoro istnieje potrzeba (popyt), istnieje także podaż, wszystko odbywa się w układzie idealnej „handlowej” równowagi. I byłoby w porządku, gdyby nie obyczajowe wątpliwości… Mnie tym razem poruszyły argumenty konserwatywnych obrońców moralnego porządku społecznego.
Mnożą się bowiem utyskiwania, jakoby winien obyczajowej zagładzie miał być rozbuchany konsumpcjonizm. Dziewczyny mają ponoć sprzedawać się dlatego, że wokół (telewizja, internet, wpływ szkoły i „podwórka”) pełno jest złych bodźców, zachęcających do nadmiernego posiadania. Kult pieniędzy, luksusowych przedmiotów, łatwego zysku ma jakoby sączyć się zewsząd do młodych, delikatnych mózgów, wzbudzając dziką chęć posiadania – za wszelką cenę – tego, co mają rówieśniczki, obserwowane ukradkiem z sąsiedniej ławki w klasie… A już lansowane w telewizyjnych programach rozrywkowych, to obłęd: mają taaaaką kasę, super auta, kosmetyki, biżuterię! By im dorównać – nic łatwiejszego – wystarczy wskoczyć do łóżka z jakimś bogatym kolesiem, lub zorganizować sobie kilku takich. Parę spotkań – i to nam koleżanki z klasy zazdrościć będą drogich „fantów”…
Liberała, a ściślej: libertarianina (by uniknąć nieścisłości z wypaczanym dziś nagminnie znaczeniem słowa „liberalizm”) ta konserwatywna argumentacja nijak przekonać nie może, wręcz wzbudza odruch gwałtownego protestu. Otóż nikt ani nic – żadne prawo, żaden urząd ani system polityczny – nie może, według zasad wolnościowych, zabronić człowiekowi chęci posiadania własności. Wolność, Własność, Sprawiedliwość – te trzy hasła organizują wokół siebie libertariańską ideę. Pytanie brzmi, w jaki sposób można ową własność gromadzić, by nie naruszać wolności innych ludzi. Bo etyka, czyli moralna strona procesu gromadzenia dóbr, to odrębny temat.
Każdy człowiek ma święte prawo bogacenia się. Musi to jednak robić w sposób uczciwy (koniecznie), a powinien w sposób etyczny. Przepisy prawa są po to, by nie można było nikogo zabić ani okraść w celu zdobycia pieniędzy lub przedmiotów wartościowych. Zaś etyka mówi o tym, jak powinno się postępować, by nie krzywdząc innych (ani nie naruszając norm społecznych) gromadzić dobra materialne.
Dlaczego dziewczyny, chcąc zarobić pieniądze, prostytuują się? Na pewno kusi łatwy i szybki zarobek, ale zapytajmy – czy te dziewczyny mają, szczególnie w naszym kraju, inną (realną) możliwość znaczącego pomnażania swoich dochodów? Nie żartujmy, w Polsce, gdzie prawie 20% obywateli w różnym wieku ma kłopoty z jakimkolwiek zatrudnieniem, gadanie o dużej forsie bez złodziejstwa i – przepraszam – kurewstwa, jest abstrakcją.
Trzeba więc zacząć od tego, że „sponsoring” jest dla tych dziewcząt najczęściej nawet nie najłatwiejszą, ale jedyną drogą zarobienia pieniędzy. Nie mogą więc one, jak powinno być w normalnym kraju, wybierać spośród wielu możliwych sposobów pomnażania majątku. I choć prostytucja istnieje na całym świecie, nie tylko w krajach biednych, dziewczyny na „zgniłym zachodzie” mają z pewnością znacznie więcej możliwości życia na godziwym poziomie materialnym. Tu wrócić należy to spraw moralnych, czyli wprowadzić kryterium przyzwoitości.
Albowiem o wejściu na drogę prostytucji decyduje na pewno, oprócz kryterium czysto bytowego, tak zwana zwykła przyzwoitość. Normalna, dobrze wychowana, przyzwoita dziewczyna nie pójdzie się puszczać, nawet jeśli żyje w biedzie, często nawet przymierając głodem. I krzywdy jej nie zrobią tysiące dolarów na palcach, szyjach i zgrabnych ciałach rówieśniczek, pokazywanych na telewizyjnych ekranach – lub nawet siedzących po sąsiedzku w szkolnej ławce. Jak ona – znów przepraszam – kurewstwa z domu nie wyniesie, tzw. konsumpcjonizm zgubnego wpływu na nią mieć nie będzie. A ponieważ owej zwykłej przyzwoitości najczęściej w domach (i szkołach) brakuje, mamy oto najprostsze wytłumaczenie zjawiska sponsoringu. Czy pokazywanie reklam piwa spowoduje, że nagle wszyscy będą alkoholikami? Nie, ci, którzy znają zagrożenie, zachowują umiar i przyzwoitość, na drogę uzależnienia nie wejdą. Tak samo jest z prostytucją, samo epatowanie dobrobytem nie zrobi dziwki z każdej dziewczyny.
Tak więc ustalmy, że to nie zewsząd płynący kult majątku jest powodem narastającego zjawiska sprzedawania się nastolatek. Owszem, one chcą mieć pieniądze, jak każdy. Ale o tym, czy będą się puszczać za kasę decyduje w pierwszej kolejności ich dom, rodzina, wychowanie – przekazany system wartości, a nie telewizyjne reklamy czy teledyski. A ponieważ polska klasa polityczno-biurokratyczna w największym stopniu odpowiada za kompletny brak szans zawodowych młodych ludzi, można właśnie ją w równym stopniu obciążyć winą za narastanie problemu. Przerzucanie tej odpowiedzialności na zachodni kapitalizm i jego rzekomo zgubny wpływ na polską młodzież jest tak samo absurdalne, jak bezczelne.
Prawda o świecie nie jest łatwa do przyjęcia, bo nasza duma ludzka nie pozwala nam przyznać się nawet przed samym sobą do tego, że być może przez całe życie żyliśmy w błędzie. Nigdy nie było takiej nieprawości jak obecnie. Kłamstwu uwierzyli wszyscy.
Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość. 2 Tes.2-9
„Każdy człowiek ma święte prawo bogacenia się” – czyżby? Kiedy to „prawo” zostało uświęcone i przez kogo? W normalnie funkcjonujących, niezatomizowanych społeczeństwach interes wspólnoty stoi ponad interesem jednostki. Jedynie kraje Zachodu lansują swój model nieograniczonej chciwości narzucając go innym kulturom.
Prawo do bogacenia się jest NATURALNYM prawem każdej istoty ludzkiej. Z natury rzeczy człowiek działa tak, by pomnażać swoje dobra, zabezpieczać godziwy byt sobie i swojej rodzinie. Nie ma w tym nic zdrożnego, pod warunkiem zachowania zasad prawa i etyki. Myślę, że nawet religie – na czele z chrześcijaństwem – nie negują tego prawa.
Myślę że obaj macie rację.
Remigiusz pisze : „Z natury rzeczy człowiek działa tak, by pomnażać swoje dobra, zabezpieczać godziwy byt sobie i swojej rodzinie”
i to nie zaprzecza temu co napisal StaryZgred :
„W normalnie funkcjonujących, niezatomizowanych społeczeństwach interes wspólnoty stoi ponad interesem jednostki”
Po prostu w takich spoleczenstwa o ktorych pisze Zgred to cala ta grupa spoleczna jest jak rodzina… natomiast w spoleczenstwach zachodnich nie ma jednej wspólnoty tylko jest podzial na wiele malych ( ilosciowo) grup ( rodzin ) , ktore dbaja o własny interes niezależnie od innych grup
To drugie jest bardziej nieekonomiczne i rodzi wiecej konfliktow, pierwsze jest zdecydowanie korzystniejsze dla przetrwania.
wiele dziewczyn ma realną szansę na pomnażanie swych dochodów nie tylko poprzez sponsoring, bo mają całkiem przyzwoite zaplecze rodzinne i mogą się uczyć w dobrych szkołach, mogą mieć dobrą pracę, bo rodzice są ustosunkowani albo zaradni, ale sponsoring jest łatwiejszy, przyjemniejszy, jest opcją szybkiego wzbogacenia się, jest w niektórych środowiskach trendy…bo lepiej mieć ekskluzywne perfumy od sponsora niż podrabiane perfumy za 20 zł z popularnej drogerii…i fajnie zobaczyć zazdrość w oczach koleżanek z roku, które nie spędzają weekendów w Berlinie, Pradze albo w domku w górach, ale kują, żeby dostać stypendium, skończyć w końcu ekonomię i wywalczyć sobie etacik w wielkim mieście…a polska klasa polityczna? toż to w niej w niej taki potencjał na sponsorów, że nic tylko wyrywać 😉
czasem dziewczyny wchodzą w sponsoring, z powodu zwyczajnej nędzy, która uniemożliwia każdy ruch…nie ma na dojazd do szkoły, nie ma na ubranie, nie ma na jedzenie, a rodzicom też trzeba coś oddać…
I tyle.
Zgadzam się, absolutnie. Pytanie brzmi: dlaczego tak się dzieje??? Odpowiedź próbuję znaleźć w tekście powyżej.
święta racja!
zjawisko prostytucji eksteremalnie szybko nasila się w Polsce
tyle na ten temat..
ostrożności Panowie!
Generalnie zgadzam się z twoim wpisem. Jedyne co przyszło mi do głowy, to fakt że nawet porządni ludzie mogą mieć problemy z wygospodarowaniem czasu a „pełne wychowanie” – szczególnie, jeżeli sami są ubodzy i muszą dużo/długo pracować – wówczas w jakiejś mierze dziecko jest „współwychowywane” przez media i rówieśników (generalnie mowa o wpływie na kształtowanie postaw u młodego człowieka i jego system wartości, który jest dopiero 'konstruowany’). To jest moje 5 groszy do twojego wpisu.
Natomiast ja osobiście straciłem nadzieję na znalezienie „normalnej partnerki”. Mam 32 lata, jestem po kilku nieudanych związkach i ….. coraz bardziej sobie uświadamiam, że najprawdopodobniej 7 (albo i 8) kobiet na 10, jakie spotykam uprawiało prostytucję. A ja nie chcę dziwki i nigdy nie zaakceptuję kobiety, która w taki sposób traktuje swoją intymność. Problem polega na czymś, czego większość prostytutek nie rozumie – istotą problemu nie jest to, czy „jeszcze to robisz”, ale sam fakt, że W OGÓLE to zrobiłaś. Tak jak napisałeś – to jest kwestia mentalności i dziwka zawsze dziwką będzie – niezależnie czy „czynną” czy „bierną”. A ja nie mogę pozwolić sobie na ryzyko budowania mojej przyszłości z tego typu kobietą – szczególnie, że dziwka nigdy ci nie powie, że jest dziwką. Szczerze pisząc straciłem nadzieję na spotkanie „normalnej” kobiety i zaczynam godzić się ze stanem kawalerstwa dożywotniego…
Napisałem „8” i tuż po tym nawias a ta strona zamieniła to w emotikonę….
„Trzeba więc zacząć od tego, że „sponsoring” jest dla tych dziewcząt najczęściej nawet nie najłatwiejszą, ale jedyną drogą zarobienia pieniędzy”
Akurat to jest zweryfikowane i niestety ale sponsoring wybierają bardzo często te dziewczyny które mogą zarobić w inny sposób ale idą na „łatwiznę ” ( w/g swoich kryteriów)
„Tak więc ustalmy, że to nie zewsząd płynący kult majątku jest powodem narastającego zjawiska sprzedawania się nastolatek. Owszem, one chcą mieć pieniądze, jak każdy. Ale o tym, czy będą się puszczać za kasę decyduje w pierwszej kolejności ich dom, rodzina, wychowanie – przekazany system wartości, a nie telewizyjne reklamy czy teledyski”
No a co kształtuje wartości w tych rodzinach jak nie rzeczywistość społeczna w tym własnie między innymi media, które promują takie a nie inne zachowania?
Kult konsumpcjonizmu, wartość człowieka mierzona grubością jego portfela,dorabianie się na cwaniactwie zamiast na uczciwej pracy ( ile razy kupiłeś w sklepie coś np. jedzenie co nadawało się do wyrzucenia? )
Dorośli zachowują się tak jak się zachowują, czyli dostosowują do preferowanych w rzeczywistości społecznej postaw. Ten kto odstaje staje się idiotą ( choćby powiedzenie „biednyś boś głupi „,bo nie potrafisz kombinować , nie jesteć cwaniakiem itd. ) jednostką na marginesie,nie ma szans np. na awans, jest wykluczany. Młodzież też widzi jakie zachowania są promowane w osiąganiu sukcesu ( dzięki ludziom mediów ) i bierze z tego wzorce.
„Akurat to jest zweryfikowane i niestety ale sponsoring wybierają bardzo często te dziewczyny które mogą zarobić w inny sposób ale idą na „łatwiznę ” ( w/g swoich kryteriów)”
Zweryfikowane? Kto weryfikował? Jakieś konkrety?
Media i reklamy decydują o postawach społecznych? To znaczy, że jeśli wszędzie są reklamy piwa – to znaczy, że wszyscy są alkoholikami? Piszesz bzdury, sam fakt legalności zakupu wódki nie zmusza ludzi do jej picia. Ani nie przesądza, że ktoś kto nie pije, jest kastrowany z powodu niedostosowania do postawy społecznej. Nawet wśród marginesu.