O bilansie otwarcia Widzewa, czyli o co gramy w tym sezonie?

Pierwsze pięć spotkań Widzew miało dać odpowiedź na pytanie, o co zespół będzie walczył w drugim sezonie po powrocie do ekstraklasy. Czy kibice mogą jednoznacznie takiej odpowiedzi udzielić? Szósty mecz, u siebie ze Śląskiem, raczej ten obraz zaciemnił niż miałby wyjaśnić jakiekolwiek wątpliwości.

Jacka Magierę miałem przyjemność poznać osobiście, gdy 20 lat temu zameldował się na jeden sezon w Widzewie. Fajny i niegłupi facet. Jako piłkarz był defensywnym pomocnikiem, w którego grze widoczna była inteligencja: przegląd pola, rozsądek, dobra regulacja tempa gry, skuteczność w destrukcji. W roli trenera pan Jacek również potwierdza fakt, że mądra głowa w piłce nożnej jest tak samo ważna, jak szybkie nogi.

W grze Śląska pod batutą Magiery aż nadto było widać głowę. To bardzo przykre wrażenie patrzeć, jak kolejny raz Widzew leży na deskach dokładnie rozpracowany taktycznie. Jak rywale pokazują świadomość, wiedzą, jak grać z nami, wyczuwają nasze słabe punkty. I jak my jesteśmy wobec tego wszystkiego bezradni.

Takich meczy było wiele w poprzednim sezonie. Gdyśmy się jakoś wtedy wyratowali i kiedy początek nowego sezonu jakoś się po pięciu meczach rozwinął, temat – w jakimś sensie – odszedł na plan dalszy. Teraz wraca, bo znów stoi na szali kwestia utrzymania w lidze. Trzeba przypomnieć, że jak dotąd wygraliśmy z dwoma beniaminkami, z nikim innym. Sytuacja jest rozwojowa, na pewno z przyjściem Sebastiana Kerka otwierają się nowe nadzieje (w środku pola nadal potrzebny jest lider) – pytanie tylko, czy to wszystko wystarczy do podtrzymania ligowego bytu.

Ostatnia uwaga dotyczy postawy zespołu w defensywie. Na tym poziomie już nie da się tłumaczyć straty kolejnych goli błędami indywidualnymi. To znaczy my je oczywiście popełniamy, ale to jest ekstraklasa, która – ze wszystkimi swoimi wadami – jednak tego rodzaju pomyłek nie wybacza. A my nie mamy również lidera defensywy. Brakuje, a ten brak już kłuje w oczy, doświadczonego „ministra obrony”, który mógłby w tyłach panować nad sytuacją i kasować błędy, popełniane przez mniej doświadczonych kolegów. Czy władze klubu mają jeszcze jakieś plany transferowe, tego nie wiemy, bo nie ma jednoznacznych informacji.

Za chwilę gramy na Legii, a tam jak wiadomo punkt będzie sukcesem. Potem dwa tygodnie przerwy, w sam raz na głębszy oddech, refleksję i przemyślenie pewnych rzeczy. Transferowych, taktycznych, przyszłościowych. Nie ma wyjścia, trzeba to wszystko poukładać. Zanim zrobi się za późno.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *