Niemcy z Włochami, Hiszpania z Portugalią. Oto zestaw półfinałowych rywali, raczej łatwy do wytypowania nawet przed rozpoczęciem grupowej fazy turnieju. Dwa mecze, w których los zetknął ze sobą podobnie grające zespoły. Trochę szkoda, bo dla kibiców byłoby ciekawiej zobaczyć dwa pojedynki super-pancernika ze zwrotnym, choć lżejszym krążownikiem. A tak – mamy bitwę w wadze ciężkiej oraz rywalizację lekkiej kawalerii… Co oznacza z kolei, że finał będzie starciem typowym: gladiator w zbroi i z mieczem kontra jego rywal z trójzębem i siecią. Bez względu na to, kto awansuje do boju o złoto.
Zestaw par potwierdza tak długoletnią, że aż odwieczną strukturę futbolowej siły na kontynencie. Niemcy i Włosi zawsze byli w czołówce. Hiszpanie w ostatnich latach przełamują znany slogan, że „gramy pięknie jak nigdy, a przegrywamy jak zawsze”. I zdobywają tytuły. Portugalia z kolei zwyczajowo wychowuje sobie jakiegoś gwiazdora, który robi różnicę. Jeśli nie Eusebio (życzymy zdrowia!) to Rui Costa, Luis Figo albo CR7 umieją przechylić szalę zwycięstwa na stronę swojej drużyny, co najczęściej wystarcza do miejsca w czołówce.
Jak większość, obstawiam finał Niemcy – Hiszpania. I podobnie jak wielu, staram się nie typować zwycięzcy. Tu wszystko może się zdarzyć, niczym w Grand Derbi. Niemcy jak zawsze są genialnie zorganizowani jako team. Działają niczym maszyna do zabijania, bez słabych stron w jakimkolwiek punkcie zespołu. Hiszpanie także nauczyli się, chyba od Barcelony, grać futbol totalny. Jest tam sześciu pomocników, z których każdy może być egzekutorem, w dowolnym momencie. Pytanie, czy wreszcie odpalą w tym turnieju, bo sprawiają wrażenie, jakby najlepsze chowali na koniec. Tylko, że ten zapalnik ktoś musi włączyć, jak ostatnio Xabi Alonso.
Trzeba więc przyjąć założenie, że w ewentualnym finale Niemcy – Hiszpania padnie dużo goli i rzecz rozgrywać się będzie do samego końca. Stawiam 3:2 dla Niemców, po emocjonującym pojedynku…