O wpadkach autostradowych, czyli wart Pac pałaca…

Wszyscy Polacy mamy wspólny problem – bo obiecane na Euro autostrady, które miały zagwarantować nam przeskok do lepszego świata, raczej nie będą gotowe. To miał być przebój gospodarczy, związany z Euro 2012, danym nam łaskawie przez europejskie władze futbolowe, jako szansa na zasypanie przepaści cywilizacyjnej.

Rząd PO broni się jak może, ale ewidentne opóźnienia w procesie budowy najszybszych dróg zaprzeczają propagandzie sukcesu. A wpadki ekipy rządzącej skwapliwie wykorzystuje PiS-owska opozycja, starając się z całych sił zapisać porażkę Platformy na swoje konto przedwyborcze.

Wart Pac pałaca. O budowie autostrad, które są wszak warunkiem normalnego życia we współczesnej Europie mówi u nas każda ekipa od 1989. Żadna z nich nie jest w stanie przebrnąć w Polsce przez gąszcz biurokracji oraz całkowicie blokujących wszystko przepisów prawnych. O tym, jakie pokusy korupcyjne tworzy sama zasada przetargu na publiczno – prywatną usługę budowlaną „autostrada” nie wypada mówić głośno, bo przecież Polska „jest państwem prawa”, w którym działa ponadto CBA, znakomita policja antykorupcyjna… Jak idzie rządzącym, wszelkich sztandarów i ugrupowań, działanie dla dobra obywateli również w zakresie rozwoju komunikacji, mówić już nikt nie ma siły. PO, faktycznie, otrzymała dodatkowy bodziec w postaci piłkarskiego turnieju, nadto wybory na wszystkich szczeblach obdarzyły tę partię pełnią władzy – nic, tylko działać. Wyszło jak zwykle, ale to nie znaczy, że wcześniej PiS i wszyscy przed nim nie piali populistycznych zachwytów nad koniecznością rozbudowy sieci szybkich dróg. I nie partaczyli sprawy, kolejny raz doprowadzając świadomych Polaków na skraj załamania nerwowego.

Pytanie: jak to się dzieje? Czemu w Polsce, ktokolwiek nie wziąłby się za rządzenie, jakoś nie jest w stanie spełnić tej podstawowej potrzeby mieszkających nad Wisłą ludzi – poruszać się sprawnie po własnym kraju? Spójrzmy na Niemcy: kraj pełen biurokracji i rządzony przez mniej lub bardziej socjalistyczne partie. A jednak, gdy trzeba było dołączyć Niemcy Wschodnie, sieć autostrad powstała tam natychmiast, w krótkim czasie. Znów będzie mowa o mentalności narodowej i złym charakterze Polaków, przeciwstawionym niemieckiej gospodarności?

Uważam, że jak zwykle problem tkwi nie w ludziach, tylko w systemie władzy, jaki reguluje ich zachowanie. Niemcy, choć mamy teraz system podobny do ichniejszego, zgromadzili coś, czego myśmy przez czas komuny nie byli w stanie: pieniądze. I mogą je teraz przejadać, choćby na budowę autostrad. Dlatego mówi się, że Polska jest biednym krajem, w którym system bogatych krajów zachodnich niekoniecznie musi się sprawdzić. Nasza, swojska biurokracja to byt administracyjny nałożony na biedę, głównie w sferze wydatków publicznych. A jeśli do tego przyjmiemy, że polska klasa polityczna myśli głównie o tym, by się na bieżąco wzbogacić do czasu utraty władzy, nie zaś o tym, by swe rządy poświecić działaniom dla publicznego dobra, mamy gotową odpowiedź. Jeszcze długo w Polsce nie będzie wartościowej, wygodnej sieci szybkich dróg. To, co rozgrzebane przed mistrzostwami będzie prowizorką w czasie turnieju – a niedokończone prace po turnieju jeszcze zwolnią tempo, bo imperatyw w postaci Euro przestanie działać. Nie łudźmy się, bez radykalnych zmian systemowych także i w tym zakresie lepiej w Polsce nie będzie.