O zamieszkach w Anglii, czyli raz jeszcze o wolności

Zdumiewające, jak mocno rozszerzyła się w angielskich miastach skala chuligańskich awantur. Młodzież przeciwko Policji, na sztandarach podpalaczy i szabrowników hasła walki ze stróżami porządku oraz bogatą warstwą społeczeństwa. Powody narastającej agresji? Pytani eksperci mówią o co najmniej kilku: słabość brytyjskiego prawa (Policja nie może używać przemocy wobec przestępców), wzrastająca liczba kolorowych imigrantów oraz kryzys światowy, nawet w Anglii zwiększający obszary bezrobocia oraz ubóstwa.

Powody są zrozumiałe – jeszcze kilka lat socjalistycznych rządów, promujących biurokrację i życie na kredyt, a rozsypywać zaczną się nie tylko gospodarki poszczególnych krajów, ale też sieci międzynarodowych powiązań ekonomicznych (już dziś bogu ducha winni Polacy płacą horrendalne raty kredytów we frankach, bo świat źle reaguje na zawahania rynku USA).

Niezroumiałe są działania angielskich służb mundurowych, a właściwie całkowity brak reakcji na bezczelność brutalnych hord, ograbiających brytyjskie sklepy, podpalających domy, terroryzujących niewinnych ludzi. Luki w prawie? Nikt nie uruchamia procedur awaryjnych, by w trybie pilnym nadać uprawnienia Policji. Nie wkracza wojsko ani żadne służby, zwyczajowo powoływane do walki z takimi zamieszkami. Nic się nie dzieje, a strwożeni mieszkańcy angielskich miast czekają, kto i kiedy wpadnie do mieszkania, żeby „pokazać bogatym, kto tu naprawdę rządzi”.

Można do znudzenia powtarzać starą prawdę – wolność człowieka kończy się tam, gdzie naruszana jest wolność drugiego człowieka. Angielska Policja już pierwszego dnia powinna była całe to tałatajstwo rozpędzić na cztery wiatry! A skoro tego nie zrobiła, należy natychmiast powstrzymać kolejne szarże współczesnych wandali, używając wszelkich dostępnych środków, nie oglądając się na obowiązujące ustawy. To te dranie łamią prawo, a nie Policja, więc zasłanianie się brakiem przepisów jest zwykłą hipokryzją lub tchórzostwem angielskich urzędników.

Bierność tylko prowokuje kolejnych bandytów, pewnie zaraz ruszy się podobny motłoch w innych krajach… Jeśli brytyjskie służby zbagatelizują tę sprawę, równowaga współczesnego świata ma wielką szansę rozsypać się w drobny mak.