O remoncie ulicy Piotrkowskiej, czyli jak się buduje wyborcze pomniki

Wielki spychacz, wyposażony w łom do rozbijania kamieni, podjechał do kwietnika. Klomb przed pizzerią In Centro często służył wcześniej do spotkań towarzyskich,  jak wiele innych kwietników na Piotrkowskiej. Ale ten był lubiany szczególnie.  Łom w kilka sekund, dla telewizyjnych kamer i fotoreporterów prasowych, rozbił klomb na kilkadziesiąt kamiennych odłamków. Tak rozpoczął się remont najważniejszej ulicy Łodzi, która za dwa lata ma odzyskać swoją „świetność” i „zacząć żyć nowym życiem”.

Tak przynajmniej twierdzi ekipa rządzącej Łodzią Platformy Obywatelskiej, która wpakowała prawie pięćdziesiąt milionów złotych z budżetu miasta w totalną renowację Piotrkowskiej: od wymiany wszystkich sieci podziemnych, po nową nawierzchnię i elementy małej architektury, jak latarnie czy ławki. Kłopot w tym, że bardzo wielu Łodzian (nie tylko polityczna opozycja) uważa, jakoby remont ten był zupełnie bezcelowy a pieniądze publiczne zostaną, który to już raz, spektakularnie wyrzucone w błoto.

W ocenie przeciwników remontu Piotrkowska jest teraz w zupełnie dobrym stanie. Wątpliwe, czy naprawdę wymaga jakiejkolwiek renowacji. Kostka nawierzchni, poza nielicznymi miejscami, trzyma się solidnie. Ławki i latarnie były całkiem niedawno wymieniane, nikt ich nie dewastuje, nie zdążyły zardzewieć.  Sieci wewnętrzne – elektryczna, wodociągowa, kanalizacyjna – z pewnością nie sprawiają kłopotów mieszkańcom ulicy, bo inżynieria miejska masowych zgłoszeń o awariach nie odbiera… Generalnie, porównując z większością sąsiadujących ulic, Piotrkowska wygląda porządnie.  Nawet jak na domniemaną wizytówkę miasta, którą de facto być przestała w chwili uruchomienia Manufaktury. Czy remont przywróci ulicy kluczową dla promocji Łodzi funkcję – to znaczy głównego deptaka, spacerowo-handlowej arterii numer jeden?

Są tacy, którzy twierdzą, że renowacja absolutnie tego nie gwarantuje. By ożywić Piotrkowską, trzeba przede wszystkim oddać właścicielom prywatnym stojące tam kamienice – a handlowcom i restauratorom obniżyć opłaty czynszowe i dzierżawne, by zachęcić kolejnych do inwestowania w miejskiej „strefie a”. Urzędnicy miejscy oczywiście żadnego z tych poczynań nie planują. Cóż wobec tego nimi kieruje? Ano, jak zwykle, nie chodzi tu o żadną Piotrkowską ani o żadne dobro publiczne. Chodzi o to, by za publiczną kasę przygotować sobie solidny pomnik w roku wyborów samorządowych. Bo – przedziwnym trafem – zakończenie remontu Piotrkowskiej ma zbiec się w czasie z terminem następnej elekcji władz lokalnych…

Zgadzam się z politykami opozycji: Platforma chce mieć eleganckie narzędzie w walce o ponowny wybór na magistrackie stołki. Łatwo będzie pokazać wyborcom dosłowny skutek „dobrze sprawowanej władzy”: popatrzcie, jak Piotrkowska wygląda teraz, a jak wyglądała wcześniej! Jeśli w terminach prac nic się nie obsunie, a pani prezydent Zdanowska osobiście zapowiedziała ścisły nadzór robót (współczuję wykonawcom, będą NAPRAWDĘ dociskani z terminami) – PO będzie miało, w sam czas na wybory, dobry argument dla Łodzian, by drugi raz z rzędu zaufali rządzącej ekipie. I żeby przy urnach wyborczych ponownie oddali jej władzę.

Chodzi dokładnie o to – i wyłącznie o to. Żaden remont Piotrkowskiej nie jest potrzebny, te pięćdziesiąt baniek można było spokojnie przeznaczyć na ważniejsze cele.  Dobrze się stanie, jeśli za dwa lata łódzcy wyborcy będą o tym pamiętali.  A obraz pogruchotanego klombu, lubianego onegdaj przez spacerujących przechodniów, to idealny komentarz do działań władz miasta. Lepszego komentarza nie trzeba.

3 odpowiedzi na “O remoncie ulicy Piotrkowskiej, czyli jak się buduje wyborcze pomniki”

  1. Masz rację Remiku. 2 bańki na wpuszczenie mechanizmu fontanny pod chodnik na pl. Dąbrowskiego i zlikwidowanie, z przeproszeniem, rzeźby. Zostaje 48 baniek, które zasadniej byłoby wydać nie na Piotrkowską. To miasto ma potrzeby większe niż wiata przystankowa vis a vis Centralu i wiata dworcowa nad dworcem Fabrycznym, który nie będąc „odślepiony” i połączony z Kaliskim, jest kolejnym wyrzuceniem pieniędzy…

  2. Też nie wiem po co ten remont. Piotrkowska była przecież nie tak dawno remontowana i póki co się trzyma. Jak chcą ożywić Piotrkowską to niech zlikwidują płatne parkowanie w jej okolicach i zorganizują więcej miejsc parkingowych. Funkcji handlowej raczej już nie odzyska, bo jest Manufaktura, a na pewno nie jeśli będzie taki problem z parkowaniem w jej okolicach. Pozostaje funkcja restauracyjno-rozrywkowa.
    Pozdrawiam i zapraszam na swój blog (też jestem Łodzianinem): bevan.blog.pl

  3. Napewno material,ktory klada na ulicy jest solidny,ale czy wyglada lepiej,ladniej.
    Spotykam sie z opiniami,ze jest szaro buro.
    Juz widac brudne zaplamienia,a co bedzie jak stana ogrodki?
    Strach pomyslec,nikt nie obliguje wlascicieli ogrodkow do mycia ulicy.
    Jak sie maja do tego niby ladnego widoku ulice poprzeczne?
    Cos tu jest nie tak.
    Jesli chodzi o glosowanie na ta ekipe to wiellluuu nawt bardzo wielu mieszkancow nie da jej szansy.
    A Grabarczyk spadl na cztery lapy,a mowiac kolokwialnie wygodnie ulokowal dupe.Za swoje wyczyny powinien zniknac z oczu ludziom.
    A tak patrza na niego i niezapomna przy najblizszych wyborach,oj nie

Skomentuj ~Alina Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.